SPROWADZONY DO PARTERU
Kolejny etap prac nad projektem zajął około miesiąca. Do idealnych elewacji (skromność, skromność) niezbyt pasował rzut parteru naszkicowany wcześniej, a poddasze nadal pozostawało tajemnicą nawet dla mnie. No i elewacje tylne - nie tak często oglądane ale też ważne. Zacząłem od parteru. Salon w tym domu nie mógł być inny - tylko symetryczny! - tym razem względem drugiego narożnika. Ważną sprawą było zapewnienie wyjścia na częściowo zadaszony taras. Dlatego pojawił się ścięty narożnik salonu - jak się w późniejszych latach okazało był to najczęściej poprawiany fragment domu. Prawie każdy Inwestor chciał mieć większy salon i rezygnował ze ścięcia. Dobrze, że konstrukcja domu umożliwiała bezproblemową przeróbkę. A zadaszony taras? „Przecież można postawić altankę w ogródku” - tak zwykle brzmiała odpowiedź Naszych Klientów.
Pozostałe pomieszczenia parteru rozmieszczone były zgodnie z obowiązującymi do dziś przyzwyczajeniami i trendami. Kuchnia koniecznie musiała być od strony wejściowej domu, panuje bowiem pogląd, iż to właśnie z kuchni gospodyni ma widzieć, kiedy ktoś zbliża się do domu. Inna sprawa, że kuchnia wówczas pozostaje po stronie północnej domu, a więc jest chroniona przed dodatkowym nagrzewaniem od słońca. Pomiędzy kuchnią a salonem musiało znaleźć się przejście, które łatwo możnaby zamknąć. O osobnej jadalni w tak małym domu trudno mówić, dlatego część salonu położona najbliżej kuchni stała się aneksem jadalnym. W wielu projektach tworzone są spore wykusze w celu uzyskania miejsca na jadalnię, ale w przypadku tego domku symetria uzyskanych wcześniej elewacji nie pozwalała na zaprojektowanie dodatkowego wykuszu, z korzyścią dla projektu.
Gabinet na parterze to słowo - klucz do sukcesu. Było sprawą oczywistą, że taki pokój musi się znaleźć w tym projekcie. Niemal każdy Inwestor twierdzi, że potrzebuje oddzielnego gabinetu lub też pokoju dla osoby starszej. Parter w takim przypadku jest idealny - starsza osoba nie musi trudzić się pokonując schody, zaś ewentualny gabinet jest odizolowany od strefy prywatnej domu, czyli poddasza. Pokój powstał tuż za salonem.
Garderoba i łazienka - te pomieszczenia zlokalizowane zostały po obu stronach wiatrołapu. Dostęp do nich z holu jest bardzo wygodny, nie rzucają się w oczy z części reprezentacyjnej (salonu), ponadto garderoba może zostać przerobiona na spiżarnię ze względu na sąsiedztwo kuchni. W późniejszych latach okazało się, że łazienka na parterze była drugim najczęściej przerabianym przez Inwestorów pomieszczeniem. Ta oryginalna okazała się zbyt mała na umieszczenie w niej choćby niewielkiej kabiny prysznicowej. W internecie można znaleźć mnóstwo rozwiązań mających na celu powiększenie łazienki. Dominuje wykonanie łukowej ścianki, która „zagarnia” część powierzchni holu.
Pomieszczenia techniczne i garaż zwykle lokalizowane są w tej samej strefie. W naszych projektach zasadą jest dostęp do garażu bezpośrednio z wiatrołapu. Rozwiązanie wyjątkowo wygodne - wysiadając z samochodu udajemy się do pomieszczenia, w którym możemy pozostawić okrycia wierzchnie oraz zmienić obuwie. Ponadto wiatrołap stanowi śluzę, która zatrzymuje zapachy i spaliny z garażu i nie pozwala im przedostać się do pomieczeń mieszkalnych. Garaż został wysunięty przed elewację frontową o dodatkowe kilkadziesiąt centymetrów w stosunku do pierwotnych rzutów. Trudnością w tym momencie było przewidzenie, czy dach przekrywający garaż nie będzie kolidował z górą otworu garażowego. Jak się później okazało konieczne stało się skrócenie jego okapu. Pomieszczenie techniczne było już kwestią wykorzystania pozostałej za garażem powierzchni.
Klatka schodowa w takim domku musiała być reprezentacyjna. Dzięki prostemu zabiegowi - wprowadzeniu łuku w ścianie klatki - dolne stopnie schodów na poddasze zostały skierowane ku wejściu głównemu do domu. Dało to bardzo efektowny wygląd, dopełniony kolumną tuż przy pierwszym schodku (kolumna wynikała z konstrukcji domu).
PODDASZE, KTÓRE SPORO NAMIESZAŁO
Na tym etapie prac powstały pierwsze szkice poddasza Opałka i rozmieszczenia jego pomieszczeń. Wynikowymi elementami były schody na poddasze oraz rozmieszczenie kominów. Z kolei wstępnie zaprojektowana konstrukcja więźby dachowej narzuciła nam układ drewnianych słupów konstrukcyjnych. Wszystkie te elementy były praktycznie „nie do ruszenia”. Cokolwiek chciałem zaprojektować na poddaszu, musiałem liczyć się z ich istnieniem. A zamierzenia były ambitne - na małej powierzchni należało uzyskać trzy sypialnie, ogólnodostępną łazienkę oraz koniecznie dodatkową łazienkę i garderobę dostępne z sypialni rodziców. Wszystko to przy minimalnej powierzchni komunikacji. Lokalizacja sypialni była oczywista: dwa balkony - dwie sypialnie. Trzecia sypialnia nie mieściła się nad garażem, zatem została przeniesiona na tylną elewację. I tu zaczęły się prawdziwe kłopoty: sypialnie były zbyt małe i niekształtne a pozostała powierzchnia nie dała się nijak wykorzystać.
Zaczęły się żmudne przesuwania ścian zewnętrznych a, co za tym idzie, poprawki także parteru. Ponieważ dom zaprojektowany został na rzucie kwadratu, każde przesunięcie jednej ze ścian zewnętrznych wymuszało przesunięcie ściany do niej prostopadłej (aby rzut nadal pozostał kwadratem) oraz lawinę dodatkowych zmian. Za każdym razem należało też przeliczyć wstępnie powierzchnię domu, nie chciałem bowiem przekroczyć 150m2 powierzchni całkowitej. Dodatkowo wykusze i lukarny zaczęły zmieniać swoje wymiary, pownieważ musiały mieć idealne proporcje w stosunku do całego domu. Poważnym problemem stał się komin przy kuchni. Okazało się, iż będzie on kolidował z koszem dachowym pomiędzy lukarną a główną połacią dachu - rozwiązanie możliwe technicznie, ale równocześnie gwarancja problemów w użytkowaniu podczas śnieżnych zim.
Zabawa z przesuwaniem ścian udowadniała każdego dnia, że praca nad takim projektem to prawdziwa układanka elementów konstrukcji, instalacji, pomieszczeń oraz - bo przecież o to w końcu chodziło - fragmentów klasycznej elewacji o dobrych proporcjach.
mgr inż. Krzysztof Tomasz Markiewicz
Zobacz także: